18 cze 2016

Bursa szkolna

We wrześniu rozpoczęłam naukę w wymarzonym liceum. Z rekrutacją nie miałam żadnych problemów. Niestety życie byłoby zbyt kolorowe, gdyby nie występowały komplikacje, w tym wypadku - problemy z dojazdem. Otóż z mojego miejsca zamieszkania mam połączenie tylko do jednej szkoły, która od początku nie była nawet opcją awaryjną. Po rozważeniu wszystkich opcji, a dokładnie dwóch: albo idę do pobliskiego liceum, albo mieszkam w bursie. zdecydowałam się na "wyprowadzkę". Już na samym początku warto wyjaśnić jeden, podstawowy fakt: bursa to nie internat. Otóż w internacie mieszkają uczniowie danej placówki, np. Liceum nr 2, natomiast bursa to zbiorowisko wszystkich: młodzieży z liceum, technikum oraz zawodówki z danego miasta. Już to powinno każdego zastanowić przed podjęciem decyzji, ale jest także kilka innych szczegółów, które należy mieć na uwadze. W dzisiejszym poście postanowiłam podzielić się z Wami moimi doświadczeniami oraz spostrzeżeniami.



ZUPKI CHIŃSKIE RZĄDZĄ!
Zacznijmy od wyżywienia, bo po prostu lubię jeść. W mojej bursie sytuacja wyglądała następująco: śniadanie o 7:00, obiad od 12:30 do 15:30 i kolacja o 19:00. Porcje? Małe. Smak? Okropny. Cena? W porównaniu do tego, co dostawaliśmy - z kosmosu. Przykładowy dzienny jadłospis wyglądał: na śniadanie 2 kajzerki tonące w mące, trzy plasterki wędliny (niezjadliwej) i dwa plasterki sera, kostka masła, 2 plasterki pomidora (brak soli), herbata (niesłodka), gruszka. Obiad: mortadela w serze, jakaś zupa, kompot. Na kolację jajecznica, która która oprócz nazwy nie miała nic wspólnego z jajkami, chleb, herbata (niesłodka). Już nie wspominając o wspaniałym personelu, typu: kucharka strzepywała papierosa do zlewu, w którym myła warzywa. Podsumowując: żywiłam się na własną rękę. Starałam się ograniczać do jednej zupki chińskiej w tygodniu, oprócz tego jadłam musli z jogurtem naturalnym, dużo owoców, ciastek, hot-dogów (Berlinki i surówka z Biedronki), Jednym słowem: porażka...

CISZA NOCNA - OCZEKIWANIA A RZECZYWISTOŚĆ
Na samym początku obiecywano mi, że o godzinie 22:00 będzie rozpoczynała się cisza nocna, tymczasem o godzinie 2/3 w nocy były słychać krzyki, śmiechy, trzaskania drzwiami. Czas na naukę - jak łatwo się domyślić - już w ogóle istniał tylko na kartce z rozpiską dnia. Nie mam wielkich wymagań, co do warunków bytu, jednakże uwierzcie mi - nie dało się wytrzymać, a mam dwóch braci w wieku 8, 9 lat i wiem, co to hałas.

PRYWATNOŚĆ (CZYTAJ: JEJ BRAK)
Często wychowawczynie pukały już po wejściu do pokoju, co dało się przeżyć, ale fakt, że w toaletach (WC, prysznic) nie było zamykań spowodował u mnie trwałą traumę. Nie znacie dnia ani godziny, kiedy ktoś wejdzie sobie bez wcześniejszego sprawdzenia czy ktoś jest w środku. Mało tego, kursanci potrafili wchodzić do łazienek dziewczyn i podglądać je, jak się kąpią. Pozwólcie, że zostawię to bez komentarza.

KURSANCI
No właśnie - kto to? Otóż kursanci to grupka chłopaków z technikum i zawodówki, którzy na czas robienia kursów w szkole w danym mieście mieszkają w bursie. Mimo że obowiązywały ich takie same zasady, nikogo nie obchodziło ich zachowanie, a życie z nimi to jedna wielka męczarnia. Ja winę widzę głównie w podejściu wychowawczyń, którym wiele można byłoby zarzucić. 

CZUJ SIĘ JAK W DOMU!
Wychowawczynie, czyli te wspaniałe kobiety sprawujące nad nami pieczę, miały zadbać o przestrzeganie reguł przez wychowanków oraz kursantów, tymczasem one chyba wolały udawać, że nic się nie dzieje. Palenie papierosów zarówno w budynku jak i przed było normą. Ciszę nocną miały w głębokim poważaniu - lepiej się zamknąć w pokoju i samemu iść spać. Rozwiązywanie problemów? Jak poszłam po ścierkę, bo okno miałyśmy nieszczelne to miały pretensje, bo skąd one mają ją wziąć. Śmiechu warte...

POZYTYWY
Ale są też jakieś plusy. Nauczyłam się samodzielności, oszczędności, cierpliwości, poznałam ciekawe osoby i dowiedziałam się, do czego zdolni są ludzie (choć to ostatnie wolałabym pominąć).

To jest jednak moja historia i znam też pozytywne przypadki, dlatego też najlepiej porozmawiać z kilkoma osobami z bursy, do której się wybieracie. A jeśli mieszkaliście kiedyś "na obczyźnie" koniecznie podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach, aby inni mieli porównanie.
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.