22 kwi 2016

Rutyna

1. wprawa nabyta praktyką; doświadczenie, biegłość
2. skłonność do działania według utartych wzorów; szablonowość, schematyczność
3. glikozyd zbudowany z glukozy, ramnozy i kwercetyny; rutozyd, witamina P

Jestem humanistką, a nienawidzę tych słownikowych pojęć. Wolę tworzyć własne definicje słów. Więc czym jest dla mnie rutyna? Piciem herbaty do śniadania, codziennym pisaniem bloga, błahostką, z której nie zdajemy sobie sprawy, a jednocześnie nas męczy, pytaniem "Mogę być winna grosika? w Polo Market, nudnym życiem, a jednocześnie płynącym w spokoju i harmonii, wysyłaniem snapa minimum raz dziennie, by przypomnieć innym o swoim istnieniu, stresem przed fizyką w każdą środę. W skrócie mówiąc: rutyna jest naszą codziennością, choć nie wiem jak bardzo byśmy chcieli to zmienić. Będziesz taki szalony i zamiast dwie łyżeczki cukru, wsypiesz trzy do herbaty? Brawo - postąpiłeś nieszablonowo, aby zaraz po tym wyjść na przystanek i jak zawsze czekać na autobus do szkoły.



W poniedziałek już po raz "nie pamiętam który" byłam na wykładach w Kaliszu. Pierwsze były o reportażach, które wstrząsnęły światem, natomiast drugie o krytyce literackiej. Nie zamierzam jednak rozpisywać się na ich temat, a pani profesor. Otóż przez całe półtorej godziny chodziła ona dwa kroki do tyłu, aby potem zrobić kolejne dwa do przodu i tak bez przerwy. To było inspiracją do napisania dzisiejszego postu. Jej rutynowe ruchy sprowokowały mnie do obserwowania przez cały tydzień wszystkiego w koło, a zaczęłam od siebie.

W dni powszednie, z wyjątkiem sobót, wstaję o godzinie 5:15, następnie przez 15 minut leżę i przypominam sobie kolejne fakty o sobie, aby wzbudzić swój mózg do pracy. Potem toaleta, wybranie super out-fitu (czytaj: pierwsze, co mi wpadnie w ręce), pakowanie torby do szkoły i wymarsz... na śniadanie. Zaczynam od zrobienia herbaty, potem kanapek. Zawsze idealnie o 6:05 myję zęby i czeszę się, aby następnie o 6:15 wyjść na busa. O 6:30 jestem w miasteczku, w którym czekam 40 minut na kolejny autobus, tym razem już docelowy. Siedzę w przystanku, o 6:48 idę do sklepu: tradycyjnie po rogala z makiem i butelkę wody, a następnie zmierzam w kierunku "bazy", czyli miejsca wyjazdu autobusów (po prostu w ten sposób "zabijam" wolny czas). W drodze do liceum rozmawiam ze znajomymi, uczę się, przeglądam social media. Potem już tylko lekcje, na przerwach lektura strony "Anonimowe.pl". Powrót do domu również wiąże się z podróżą dwoma autobusami. Męczące? Kwestia przyzwyczajenia. O 15:45 jestem już w swoim miejscu zamieszkania. Potem blog, nauka, sen i jak za dotknięciem magicznej różdżki - czas snu. Zawsze kładę się max o 22:00.

A co z moimi obserwacjami? Za każdym razem w sklepie spotykam tych samych robotników, którzy kupują pieczywo i inne artykuły spożywcze do pracy. Dalej idąc do szkoły mijam starszą, schorowaną osobę idącą z rowerem. Moi rodzice zawsze przed snem palą papierosa, natomiast pierwsze co robią po przebudzeniu to wstawienie wody na kawę. Bracia po włączeniu komputera na początku grają w gry internetowe, natomiast na koniec zostawiają sobie swoją ulubioną - Minecrafta. Jedna ze sprzedawczyń w Polo nigdy nie wydaje mi grosika, a czasem nawet dwóch. Pierwsze pytanie mojej cioci, gdy mnie spotka, brzmi "Jak było w szkole?".

Czy tak powinna wyglądać reszta naszych dni? Na wiecznym życiu według schematu? Zastanówcie się czy postępując tak, jak teraz jesteście zadowoleni? Ja tak i nie. Bo mam marzenia, ambicje, dlatego wierzę, że kiedyś ciężka praca mi się zwróci. Gdybym jednak miała żyć tylko blogiem oraz szkołą to... zwariowałabym. Dlatego weekendy są w pełni moje. Nie mówię, że wtedy rezygnuję z rutyny, bo jest ona nieodłącznym elementem życia, ale staram się ją wzbogacić o nowe elementy.

Rutyna jest bezpieczna, kiedy codziennie wykonujesz te same podstawowe czynności, wszystko się zmienia, kiedy ta sama rutyna wypełnia się nieustannym życiem wspomnieniami, marzeniami i obsesją zmiany siebie na siłę. Ktoś kiedyś napisał, że "Rutyna jest dla tych, co chcą przeżyć, a adrenalina dla tych, co chcą żyć". W tym wypadku nasuwa mi się tylko jedna z lekcji o antyku i tzw. "złoty środek", czyli równe dawki zarówno "carpe diem" jak i zdrowego rozsądku. Więc jak bym podsumowała ten wywód? Rutyna - słodko-gorzka stabilność z niczym, przejawiającym się w codzienności.

Jakie miejsce rutyna odgrywa w waszym życiu?
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.